Niezmiennie zastanawia mnie jak moje decyzje wpływają na to co dzieje się w moim życiu i dochodzę do wniosku, iż im mniej w moich działaniach asekuracji i zastanawiania się warto czy nie tym łańcuch zdarzeń i akcja stają się bardziej wartkie i interesujące.
Życie nabiera kolorów często wcześniej nie znanych lub znanych z opowieści czy książek i wypełnia się działaniami o których wcześniej nie myślałam lub o które bym siebie nie posądzała. Wielotorowość wątków niegdyś pewnie wprawiłaby mnie w przerażenie ale teraz cieszy i nakręca.
A przekrój ostatnio mamy dość bogaty poczynając od smakowitej kuchni i projekcji książki dla korpoodbiorców, poprzez cały wątek szkoleniowo-podróżniczy okraszony aktywnością nordic walking, przechodząc do zamkniętych szkoleń dla wąskiej grupy aż do projektu portalu jakiego jeszcze nie ma. A wszystko to za sprawa pewnych ciągów zdarzeń i spotkania na tych zdarzeniach wspaniałych ludzi.
Przypadek więc czy plan go zupełnie nie istotne. Ważne jest to ze aby mieć szanse na zdarzenia, które napędza działania trzeba wyjść ze schematu i otworzyć się na spontaniczne reakcje i pomysły pozornie nie dla nas.
Korporacja uczy ładu i logiki i to są przydatne lekcje. Ale jeśli do tego dodamy szczyptę szaleństwa i spontaniczności to dajemy sobie szanse na nowe wyzwania i bodźce. Warto czasem rozpiąć trochę korpomundurek aby z czasem albo zmienić go na nowy albo zrzucić na rzecz nowej szaty.
To mówiłam ja. Praktyk.